poniedziałek, 10 listopada 2014

Prolog~

   Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Jak zawsze padało. Założyłam kaptur na głowę. Wzięłam kilka głębszych oddechów i zatrzasnąwszy za sobą drzwi, poszłam w kierunku furgonetki. No tak, Charlie sprawił mi taki " prezent  powitalny ", w postaci auta, a raczej furgonetki. Czerwony, wyblaknięty , obdarty lakier... Ciekawa jestem ile ma już lat. Ha! Pewnie ze trzy razy więcej ode mnie! 
   Siadłam za kierownicą. Rozsiadłam się w fotelu i westchnęłam. Przez jakieś kilka minut wpatrywałam się w spływające po szybie krople deszczu. W końcu usiadłam jak należy i odpaliłam. Silnik - jak to miał w zwyczaju - najpierw głośno zaryczał, a po chwili chodził już równomiernie, ale i tak cały czas wydawał z siebie huk. Wycofałam i wyjechałam na drogę. Do szkoły miałam nie daleko... na szczęście. 
 Zajechałam pod budynek liceum. Nie było ono zbyt duże. W Phoenix to co innego! Ale no cóż. Sama się w to wpakowałam i niczego nie żałuję. Wysiadłam zatrzaskując drzwiczki. Wiele, praktycznie wszyscy co się znajdowali na parkingu, wpatrywali się we mnie ciekawskim wzrokiem. Spuściłam wzrok i poszłam w deszcz, w kierunku wejścia. Nie cierpię być w centrum uwagi. Otworzyłam dość duże i wysokie drzwi, po czym rozejrzałam się wokół. Skromnie, pomyślałam. Ale nie najgorzej. Nawet może być. Nie jestem jakaś wybredna czy coś w tym stylu, ale... 
 -Witaj, skarbie! Ty pewnie jesteś Isabella Swan, prawda? - z rozmyślań wyrwała mnie sekretarka z ciepłym uśmiechem przyglądała mi się. 
-Tt-tak. Bella - spróbowałam sie uśmiechnąć, ale nie wiem czy był to dość przekonujące. 
 Kobieta podeszła pośpiesznym krokiem do biurka, przed którym jeszcze minutę temu siedziała. Wyjęła jakieś papiery i wręczyła mi je. Przyglądnęłam się im. 
-To plan budynku - wskazała palcem na kartkę, którą trzymałam w prawej ręce - a to twój plan lekcji, Bello - ponownie uśmiechnęła sie ciepło i wskazała drugi dokument. 
Cieszyłam się, że użyła zdrobnienia "Bella". Zawsze tak do mnie mówią. Jakoś nie lubię słyszeć jak ktoś mówi do mnie "Isabello"... 
  Tak więc wziąwszy te papiery pożegnałam ta miłą kobietę  uśmiechem i poszłam na pierwszą lekcję - według ów planu zajęć. 
**
  Pierwsze lekcje minęły dość szybko. W między czasie poznałam Mike'a i Eric'a, którzy na lanczu namówili mnie bym usiadła z nimi i ich paczką do stołu. Więc usiadłam. Nawet nie przypuszczałam, że pierwszego dni będzie już tak...normalnie. 
  Nagle powiał chłód. A cała stołówka wypełniła się wiatrem. Zadrżałam i  obróciłam się w stronę wejścia. Do stołówki wchodziła właśnie grupka osób. Pierwsza weszła piękna, w podskokach, zgrabnymi ruchami dziewczyna  krótkich czarnych włosach. 
 -Kto to? - zapytałam Jessici, która też akurat patrzyła na nich. 
Zaraz za nią weszła równie piękna, a może nawet ładniejsza, blondynka. 
-Ta pierwsza to Alice Cullen, zaraz po niej Rosalie Cullen... - zaczęła,a ja nadal im się przyglądałam z zachwytem. Trudno było oderwać wzrok. Ale wszyscy byli tak zaskakująco bladzi! Ale tak piękni! Jeszcze nigdy nie widziałam podobnych im istot. 
  Według mojej koleżanki obok, kolejność była taka : Alice, Rosalie, Jasper i Emmet. Z tego co się dowiedziałam, wszyscy to rodzeństwo - przyszywane. Alice jest z Jasper'em, a Rosalie z Emmet'em. Na samym końcu szedł wysoki, przystojny chłopak o miodowym kolorze włosów. 
Nie odrywając od niego wzroku zapytałam mojej kompanki : 
-A to kto? - chłopak zajął miejsce przy tym samym stoliku co reszta Cullen'ów. 
-Edward Cullen - odezwała się w końcu. 
 Żadne z nich nic nie jadło. Co mnie zdziwiło. W pewnym momencie, Edward przeniósł na mnie wzrok. Jakby się czymś przestraszył. Ja szybko się odwróciłam. Czułam na sobie jego spojrzenie jeszcze przez kilka sekund. W końcu męcząc tego batonika od pięciu minut, zebrałam sie na odwagę i spojrzałam w stronę stolika ów rodzeństwa.  Nikt już na mnie nie patrzył tylko skupieni patrzyli się na siebie nawzajem, jakby się jakoś porozumiewali bez otwierania ust. Odwróciłam się znów i skończyłam w końcu jeść. 
   Okazało się, że następną mam mieć biologię. Podreptałam w towarzystwie mojego wiernego kompana, Mike'a, do sali. Zaczęła się już lekcja. Nauczyciel spojrzał na mnie i prawie się uśmiechnął. 
- Witam panno, Swan! - przywitał mnie gościnnie i zaczął się skakać wzrokiem po całej klasie. Zapewne szukał miejsca gdzie by mnie wcisnąć.... 
Rozglądnęłam sie i nie mogłam uwierzyć własny oczom. Edward siedział w jednej, jedynej ławce sam... Nauczyciel zatrzymał wzrok akurat na nim. Ze zdumienia otworzyłam szerzej oczy.  
Chłopak tak jakby już to wcześniej wiedział, postanowił przytknąć sobie z całej siły rękę do twarzy tak, że mu zasłaniał usta i nos, a drugą trzymał zaciśniętą pod ławką. 
-Usiać na razie tam, Bello - wskazał miejsce obok Cullena. 
Westchnęłam i posłusznie usiadłam na wyznaczonym miejscu. Chłopak odsunął się jak najdalej tylko mógł i przez całą lekcję się nie ruszał. 
Nagle znalazłam się ni stąd, ni zowąd w moim pokoju. Było ciemno. Okazało się że to mi sie przyśniło. Jednak te wydarzenia były prawdziwe! Dokładnie to samo mi się śniło od trzech dni. A był to mój pierwszy dzień w szkole w Forks. Od tamtego dnia, Edward, nie pojawił się już w szkole. Martwiło mnie tylko to, że byłam wręcz pewna że to moja wina! Co za koszmar! 
 Położyłam się z powrotem i zaspałam na nowo. 
                                                         

5 komentarzy:

  1. Cześć. Z tej strony Alissa z Ostrza Krytyki. Powiadamiałam Cię już o tym pod Twoim komentarzem zgłoszeniowym (którego prawdopodobnie nie przeczytałaś), że mam zablokowaną kolejkę i nie przyjmuję żadnych blogów do oceny. Ta informacja zawarta jest i na mojej podstronie, i w ramce "Kolejka". Prosiłabym o zmianę oceniającej do końca tygodnia, inaczej zostawię Twojego bloga w wolnej kolejce. Pozdrawiam, Alissa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! ;*
    Przypadeczkiem mnie tu przywiało, bo szukałam jakichś ciekawych blogów do poczytania. Nudzę się ostatnio niemiłosiernie!
    Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Piszesz tak strasznie leciutki, bez żadnego trudu. :D
    Jak na razie to prolog, więc komentarz będzie krótki, ale nie bij, następnym razem bardziej się wysilę. xd
    Wydarzenia będą toczyły się toczyły tak samo jak w książce? :3 Bo na razie chyna na to wygląda. :D Ja tam bardzo lubię sagę Zmierzch, nie wiem, co niektórzy od niej chcą. Po kilka razy przeczytałam wszystkie części i za każdym razem podobają mi się tak samo. No może filmy to lekki niewypał, ale ja tu nie o tym.
    Jak już mówiłam prolog superaśny. :)
    Zachęca, a od tego przecież prologi są.
    Tylko tam taki malutki błąd merytoryczny znalazłam. xd Rosalie przedstawiał się nazwiskiem Hale, nie Cullen, bo przecież razem z Jasperem udawali bliźniaki. :)
    Pisz szybciutko pierwszy rozdział i nie zapomnij mnie powiadomić. :*
    Weny, kochana. <3
    Ps. Wiem, to głupie, ale jeśli znajdziesz chwilkę to zapraszam do siebie. Będzie mi niezmiernie miło. ^^
    this-only-dream.blogspot.com
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak długo czekasz, ale nie miałam internetu przez jakiś czas D: Wybacz ! ;-; I już się zabieram do pisania ^^

      Usuń
  3. Prolog bardzo fajny, osobiście bardziej lubię film niż książkę "saga zmierzch", i mam do Ciebie pytanie: czy w tym opowiadaniu będzie tak jak w książce, że tylko non stop do siebie wzdychają (xd), czy jednak wpleciesz coś nowego do historii?
    zapomnijgo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń